piątek, 30 lipca 2010

Zapraszamy do Tyńca



Antoni Rząsa. Rzeźba 
Opactwo Benedyktynów w Tyńcu
8 sierpnia - 3 października 2010

Wystawa Antoniego Rząsy w klasztorze tynieckim jest drugą organizowaną w ramach obchodów Roku Antoniego Rząsy. Te same rzeźby od 8 marca do 8 kwietnia 2010 wystawione były w murach jednej z najstarszych rzymskich bazylik - Santo Stefano Rotondo. Wystawa nosiła tytuł Il ritorno (Powrót).

W 1962 roku Antoni Rząsa odbył jedyną w swoim życiu podróż artystyczną. Przemierzył ponad 4000 kilometrów, odwiedzając najważniejsze włoskie miasta. Po powrocie do Zakopanego, poruszony tym, co zobaczył, przez pół roku nie mógł rzeźbić.

Podróż do Włoch okazała się kluczowym doświadczeniem dla twórczości Antoniego Rząsy. Pozostając wiernym swojej wrażliwości ukształtowanej przez kulturę pogranicza, artysta połączył inspirację polską sztuką ludową i prawosławnymi ikonami ze sztuką będącą źródłem europejskiej kultury chrześcijańskiej. Czerpiąc z tradycji, stworzył dzieło na wskroś nowoczesne. 

Rzeźby artysty idealnie wpisują się w charakter opactwa benedyktynów w Tyńcu - najstarszego klasztoru w Polsce, stanowiącego kolebkę tradycji chrześcijańskiej na ziemiach polskich, będącego symbolem jedności Europy,  w którym idea "ora et labora" (módl się i pracuj)  pozostaje żywa od tysiąca lat.


(…)zarzucają mi że moja twórczość sięga wstecz 1000 lat godzę się z tem i nie godzę są wieczne prawa których ludzie zmuszeni się trzymać tak przed 4000 lat dziś i za kilka tysięcy lat gdy będą istnieć
ja w swych rzeźbach nawołuję do serca do miłości – to was uratuje, czy chcesz czy nie chcesz od cierpienia się nieuchronisz bo jeśli tak nie zaznasz radości, dlatego wielu ludzi lubi mą rzeźbę bo jest zgodna z ich filzofia dnia powszechnego.

organizatorzy: Benedyktyński Instytut Kultury, Fundacja im. Antoniego Rząsy
http://benedyktyni.eu/index.php?option=16&action=news_show&news_id=568&lang=pl

Jarosław Mikołajewski o Antonim Rząsie

Otoczłowiek szuka ojczyzny


Po raz pierwszy zobaczyłem rzeźbę Antoniego Rząsy w Zakopanem, w Miejskiej Galerii Sztuki, w ramach cyklu wystaw jednego dzieła. Doskonale pamiętam, czemu zawdzięczam bardzo silne wrażenie, jakie wyniosłem ze spotkania z dwugłowym Chrystusem – na tyle silne, że je noszę do dzisiaj, że się rozglądam za Rząsą, że widzę Rząsę tam, gdzie go nie ma, w lasach na przykład i we wczesnochrześcijańskich kościołach, i że, wbrew pozornej nieobecności, znajduję go w miejscach nieoczekiwanych. Tym, co określiło mój stosunek do jego sztuki, była szybka rozmowa, jaką przeprowadziłem ze sobą przed tamtym ukrzyżowanym, krótkie pytanie i błyskawiczna odpowiedź, oczywista, choć trafiająca w samo serce nieoczywistości tego artysty. Dialog mój samego ze sobą brzmiał: 

- Dlaczego ten Jezus jest dwugłowy?
- Bo człowiek jest w ogóle dwugłowy. 

I nie musiałem sobie niczego więcej wyjaśniać. 

Nie będę tłumaczył, dlaczego wierzę w dwugłowego człowieka – to byłoby o mnie, a ja wolę o Rząsie. Wolę więc uwydatnić inny akcent tamtej rozmowy ze sobą, zawarty w przyczynowo-skutkowym skrócie: „Dlaczego Jezus?” „Bo człowiek”. 

Nie tyle na wzór, co we wspólnocie z wielkimi mistykami (ze świętym Franciszkiem zwłaszcza, lecz w wersji surowej, pozbawionej uczuciowej łatwizny, w jaką Biedaczyna z Asyżu bywa upychany), Antoni Rząsa znalazł w postaci Jezusa wolność wyrażania wielokształtnej, różnorodnej i emocjonalnie wszechstronnej ludzkiej niewoli i ludzkiego ciężaru. Po pierwsze niewoli ciała, jego obrysu, który sprawia na przykład, że myślimy o człowieku jako o jednogłowym stworzeniu, i który nie pozwala wymknąć się cierpieniu, wyrwać się z niego, z gwoździ, krzyża, pnia i łańcuchów do nieprzebitego powietrza, ze śmiertelnego leżenia do pionu czy choćby pod ziemię. Po drugie – poprzez sylwetkę obolałego Chrystusa ucieka Rząsa z niewoli stylu i nad tym aspektem należy się zastanowić dłużej, bo to go wyróżnia szczególnie. 

Wrażeniem, które narzuca się w chwili, gdy patrzysz, ty i ja, na liczne przedstawienia Antoniego Rząsy, jest poczucie wiarygodności albo, lepiej, trafności. Chciałoby się powiedzieć, że każdy z jego Jezusów został trafiony, przećwiczony przez jakiś moment cierpienia samego rzeźbiarza. To odczucie odkrywa rozległość zaangażowania w świat, jakie dotknęło artystę. Są wśród jego przedstawień Chrystusy pokazujące momenty prywatne, intymnie, związane przypuszczalnie z chwilą i zdarzeniem, o których opowieść być może już się zatarła, nawet w domowej pamięci. Są Chrystusy pokazujące prywatność oderwaną od okazji, mniej pretekstową, za to związaną z codziennym rozeznaniem w ludzkim położeniu, w ponurych możliwościach smutku, dna, rozpaczy. Są też Chrystusy pokazujące świadomą i silną więź artysty z pokoleniem i narodem, jak wstrząsający i bardzo osobisty motyw prywatnych pomników dla poległych w Monte Cassino czy Katyniu. I wydaje się tak, że dla każdej postaci bólu, odrębnego czy współodczuwanego, lecz zawsze przeżytego autentycznie i do samych źródeł własnych arterii, Rząsa odrzucał dotychczasowe doświadczenie, dotychczasowe instrumenty pracy, przekreślał sposoby i na nowo ustanawiał chrystologiczną historię cierpienia oraz własne w niej miejsce. I właśnie przez to – przez bezustanne stwarzanie Chrystusa na nowo, nacinanego do prawdy o tym, co dojmujące – otoczłowiek Rząsy jest tak nieprzynależny, że bez przerwy szuka ojczyzny. Bo do jakiej niby sztuki, nazwanej miejscem czy stylem, miałby niby Rząsa przynależeć? Górskiej? Ludowej? Ekspresyjnej? Pobożnej? Samotnej?... Epizod włoski i ulga, z jaką artysta odnotował, że to, co pozostało do przedstawienia, już jest przedstawione przez Giotta i jego potomków, pozwoliłby szukać przynależności do artystów średniowiecza i wczesnego renesansu. Z drugiej strony ta ulga tylko na chwilę zwolniła go z wyrażania ludzkiej kruchości na własną odpowiedzialność. Jak da się wyczytać z jego zapisków, przetrwała w nim jako zmysł pracy we wspólnocie twórców ciosających do sedna, lecz każdy po swojej stronie przeogromnej pracowni. I przecież, w tej wspólnocie, nie tak już samotny, powrócił do własnej pracy.  

Nie znam definicji arcydzieła, jednak czuję, kiedy chcę użyć tego pojęcia skoro nie znam lepszej definicji tego, co widzę. To słowo spływa mi niekiedy ze śliną na język na widok miejsc, ludzi i zwierząt, znacznie rzadziej sztuki i, kiedy przychodzi ta chwila, nie mam żadnych podstaw do dyskusji ze sobą. Jest wielkie to słowo, krępuję się je wypowiadać. Lecz wobec otoczłowieka w rzeźbie „Homo sapiens” Antoniego Rząsy wydaje mi się oto ono nieadekwatne, sztuczne, naciągane. Niższe. Człowiek, który jest otobykiem, Jezus-Minotaur, siedzi wciśnięty w swój punkt na ziemi jak dantejski Lucyfer w samo dno piekła, bez żadnej możliwości wyzwolenia i ruchu i tak jest człowiekiem w swoim zwierzęctwie, jak jego ból i zawstydzenie są ludzkie bestialsko. Tak jest z drewna, że jest z kamienia i ziemi, tak zmieszane i zatarte są rysy jego twarzy, że aż daje się rozpoznać w niej cechy każdego z bliskich, zapamiętanych w chwili najbliższego wzruszenia ich upokorzeniem. 

Chodzi otoczłowiek Rząsy po świecie, szuka swojej ojczyzny w nas, po tym jak znalazł ją w jego pniach i gałęziach, nagiętych do ułomności. I znajduje. 

Jarosław Mikołajewski / lipiec 2010




piątek, 23 lipca 2010

nowe zaproszenie na to samo wydarzenie




Poprzednia wersja zaproszenia bazowała na archiwalnym zdjęciu, które zrobiłam w Atelier Petera Hooka w Weinheim w 2005 roku chyba. Olga córka Józka miała wtedy ok. 10 lat, jej koleżanki również. Rzeźby Józka rosną razem z Olgą.


"Przyglądam się młodzieży, ponieważ mam szesnastoletnią córkę.
Z tego przyglądania powstała grupa rzeźb „Młodzież”.
Próbuję tu pokazać ten bardzo atrakcyjny rzeźbiarsko stan zawieszenia między dzieckiem a dorosłym.
Nasz stary przyjaciel powiedział kiedyś, że ludzie w tym wieku wyglądają jak anioły".
Józek Nowak

www.nowak-skulpturen.com

 Wystawa będzie czynna do 20 sierpnia 2010.

wtorek, 20 lipca 2010

Józek Nowak / Młodzież /wtorek 27.07 godzina 18.00

Zapraszamy!





Kalendarium: Józef Nowak urodził się w 1962 roku w Jordanowie. Ukończył Wydział Rzeźby na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom uzyskał w 1991 roku. Jest członkiem i współzałożycielem europejskiej organizacji Sculpture Network. Zrzeszony w Związku Niemieckich Artystów Plastyków Okręgu Bawarskiego (BBK Bayern) oraz w Związku Polskich Artystów Plastyków Okręgu Krakowskiego. Od 1994 roku mieszka i pracuje w Pöcking, nad jeziorem Starnberger w Bawarii oraz w Krakowie.
Wybrane wystawy:
1991 – Dyplom / Galeria Stara Malarnia, Kraków; 1992Młodzi z Krakowa, Darmstadt; 1995 – Galeria Lothringerstrasse, Kulturreferat, Monachium; 1996 – Galeria Buchholz, Denklingen; 2002 – Kunstaktion, Hotel Mariandl, Kulturreferat, Monachium; 2003 – Galeria Goethe’53, Kulturreferat, Monachium; Medi Center, Starnberg; 2004 – Galeria Andreas Baumgartl, Monachium; StreetArt / Marratxinet, Hannover; Międzynarodowe Sympozjum Rzeźbiarskie, Moritzburg; Action Bildhauerei, Arabella Sheraton Hotel, Hannover; 2005Marratxinet, Arabella Sheraton Hotel, Hannover; Galeria DasAtelier, Weinheim; 2006 – Galeria TU, Warszawa; 2009 – Galeria Andreas Baumgartl, Monachium
Realizacje:
2006 / 2007 – pomnik Papieża Jana Pawła II w Hamburgu (pierwsze miejsce w konkursie); 2007 – rzeźba Olga dla Schanghai Sculpture Park w Chinach; 2008 / 2009 – rzeźby ołtarzowe do nowego kościoła w Niepołomicach